Hołodni studenty

Wsjaka chudobynka krychitna
Chocze pojisty zrannja.
Dobre na szłunok i wyhidno
Jiżu pryjmaty szczodnja.
Tut ne isnujut jakis wychidni,
Łjudońky, jiżte, ne budte durni!
Bożeczku myłyj, jak choczetsja żerty meni!

W mozok hołodnyj, obrażenyj
Łize usjaka fihnja:
Indyk tam chodyt pidsmażenyj,
Brodyt warena swynja.
Tjahnutsja ruky do toji swyni,
I ja zasynaju w koszmarnomu sni...
Bożeńku myłyj, jak choczetsja jisty meni!

Pryjdut ti czasy,
Koły w mene bude kiło kowbasy.
Wona ne poszkodyt znannjam.
Njam-njam-njam-njam-njam-njam-njam!

Ja napysaw Prezydentowi –
Chaj win meni widpowist:
Jak dali żyty studentowi,
Kotryj wże misjac ne jist.
Ja joho baczyw łyszeń u kini,
A win mene baczyw u kapcjach w truni.
Bożeńku myłyj, jak choczetsja żerty meni!

Ja u kafe pid serwetkoju
Syrnyk nadkuszenyj wkraw.
Pach win staroju szkarpetkoju,
Ja joho tyżdeń żuwaw.
A potim szcze zhaduwaw joho try dni
I zachłynawsja u własnij słyni...
Bożeńku myłyj, jak choczetsja żerty meni!

Pryjdut ti czasy,
Koły w mene bude szmatok kowbasy.
Wona ne poszkodyt znannjam.
Njam-njam-njam-njam-njam-njam-njam!