Wykonawca: Kedr na Ływani
Słowa i muzyka: Кедр на Ливані |
Wona chotiła szczastja, wona chotiła dobra,
Wona chotiła dytynu i rodynnoho tepła.
Wona baczyła sny, mriji do kupy składała,
Ałe pryjszła osiń i wona znowu czekała.
Łystja wkotre opało i wkotre z’jawyłos',
Wsi mriji i spodiwannja ob skełju wkotre rozbyłys'.
Sonce syły zabrało, duszu czomus' ne zihriło,
Syły bilsze ne maje i wona połetiła.
I popawszy w teneta bożewilnoho napiwszczastja,
Widdajuczy swoje tiło nicznomu tancju,
Jaka sołodka spokusa, jaka myttjewa nasołoda,
Jake ne strymane bażannja widdatys' obow’jazkowo.
Ce zaboronenyj plid, ałe win jim do wpodoby.
Ce samohubstwo, ałe jim pro ce newidomo.
Ce, jak sil u rani, abo, jak kulja u serci,
Wid c'oho można pomerty i ne woskresnut'.
Pryspiw:
I taki, jak wona, smert' obyrały.
Kwartały zrostały, kwartały znykały.
I ce stało modno, i ce stało za prawyło.
Ce skriz' i powsjudy, nebezpeczno i omanływo.
Wona chotiła szczastja, wona chotiła dobra,
Wona chotiła dytynu i rodynnoho tepła.
Wona baczyła sny, mriji do kupy składała,
Ałe pryjszła osiń i wona znowu czekała.
Ja baczyw samotnist' jich ljakała,
"De moje szczastja?" – dusza kryczała.
Jak zmyrytys', jak ce pryjnjaty,
Ałe Hospod' może tebe z kolin pidnjaty.
Ałe ty ne wirysz, ty zaczynjajesz wucha.
I znowu na podwir’ji, na pobaczennjach, i znowu w kłubach.
I znowu w obijmach, tobi zdajet'sja nazawżdy,
Czerez czotyry misjaci słowa znowu ti ż sami.
I projszow czas, i pryjszło hore,
I ne dosjahnuta meta rodyny i łjubowi.
I projszow czas, i pryjszło hore,
I ne dosjahnuta meta rodyny i łjubowi.
Pryspiw
Wona chotiła szczastja, wona chotiła dobra,
Wona chotiła dytynu i rodynnoho tepła.
Wona baczyła sny, mriji do kupy składała,
Ałe pryjszła osiń i wona znowu czekała.
Posłuchaj, posłuchaj, Tworec' neba i zemli,
Toj, chto buw do poczatku isnuwannja czasu,
Toj, chto daje żyttja kożnomu iz nas,
Chiba Win ne znaje jak zrobyty nas szczasływymy.
Rozumijesz pro szczo ja?