Wykonawca: VovaZiL'vova (Wowa zi Ł'wowa)
Słowa: Вова зі Львова | Muzyka: Адріан Гарсія |
Staryj dobryj mahnitofon – pisnja pro nadpryrodnu łjubow do reczej. Fataszysty berit' swoji ułjubłeni zabawky i pidtjahujtes' do nas.
Mahnitofon w rozetku wmykaju, kasetku w ńoho wstawljaju,
I pid muzonczik swij realno kowbasytys' poczynaju,
Nechaj njuchaje brynzu kożen chto CD-płejer maje
W nas tut realnyj OLD SCHOOL – i nas nic ne hraje!
Fajnych kobit czipljaju, i pacaniw swojich zbyraju,
Skoreńko jisty hotuju, kohos' za pojłom widprawljaju...
Wid riwnja de-ce-beł kożen susid prozriwaje,
Wsim chto ne chocze z namy tusuwatys' – dach pozrywaje!
Pacany popidtjahuwałys', pozbyrałys' kobity,
Wse hotowo, wsi prysutni, poczynajem hudity.
Mahnitofon wykonuje swoji obow’jazky na sto procentiw,
Hałyc'ko-wołyns'kyj rep kowbasyt' tak – ne treba absentu...
Wmykaju chip-chop wideoklipy – a tam jak w mene mahnitofon,
Kobity wedut'sja na take, kobity pisjajut' kyp’jatkom.
Rozdupljajut'sja, szczo ja realnyj pacanczik, a ne jakas' tam dicz,
I ja wże maju harantowano, dowhu i harjaczu nicz!
Pryspiw:
Staryj-dobryj mahnitofon
Ne prodam i za miljon,
Ne widdam tebe nikoły,
Ni za szczo i nikomu! (wes' kupłet – 2)
Pislja huljanky, zranku, antybodunowa kampanija,
Zamist' toho, szczob pochmeljatys' czy ryhaty des' w wannij,
Beru krosowky jdu w kiosk, i minerałku kupuju,
Wertajus' za mahnitofonom i cziksamy i na majdanczyk tusuju.
A tam wse supa-dupa hud, tilky muzyky brakuje,
Ałe jak tilky ja pryjszow, wsi fajnyj bit widrazu czujut'.
I kożen poczynaje kowbasytys' i tiszyt'sja jak słon,
I razom z muzykoju poczynajet'sja basketbolnyj hon.
Ta ja pryjszow ne w didżeja bawytys', a basketboł hraty,
Mene berut' w odnu z komand, ja poczynaju dupu rwaty,
I sobi i supernyku, bihaju, jak nawiżenyj,
Za kożen mnjaczyk nasz i jichnij borjus' nacze skażenyj,
Szmaljaju kożen raz, nacze ostannij raz w żytti,
Czasom nawit' włuczaju, todi kobity wsmichajut'sja meni,
I chocz wony ne duże szarjat', hrupu pidtrymky szwydko zamutyły,
Tak za mene rypiły, szczo czasom mahnitofon hłuszyły.
Pryspiw
A jakszczo u kłub de my tusujemsja, pryszły chulihany,
I choczut' zrobyty, koły nam dobre, szczob nam buło pohano,
To naj probaczyt' meni mahnitofon, ta ja joho chapaju,
I jichńoho hołownoho po fejsu z perszoho razu wyrubaju!
I jakszczo mahnitofon ne chocze szczo nym szcze kohos' były –
B’je zi wsijeji syły szczob wsi reszta wse zaoczno zrozumiły!
Zwyczajno wpadło potim z mahnitofona krow wytyraty,
Ałe ż treba jakos' sebe i druziw zachyszczaty!
Pryspiw
A znajesz czoho ja nikoły ne prodam swij mahnitofon? Tomu szczo czerez rokiw dwadcjat' win bude rarytetom, kłasykoju, bude kosztuwaty w desjat' raziw bilsz niż zaraz. Ałe ja j todi joho ne prodam. Znajesz czoho? Bo czerez rokiw sorok win wzahali bude antykwariatom. Ałe ja ne budu warjatom i ne budu joho zahanjaty. Ja ż ne bowdur szczob spohady za hroszi widdawaty. Ja budu słuchaty na ńomu kasety. I chocz kaset todi wże dawnym dawno ne bude, koho to chwyłjuje. Hołowne, szczo w mene bude mij staryj dobryj mahnitofon.