Wykonawca: Mertwyj piweń
Słowa: Юрій Андрухович | Muzyka: Мертвий півень |
Z otoho dnja suremnoho, jak zawaływsja ratusz,
use nawiky zważene i wpysane w archiw:
"Poneseno u łjudnosty ne tak wełyku wtratu:
pohyb trubacz, dwoch żowniriw, kilkoch robitnykiw".
Małeńka apokalipsa na rynkowomu pljaci:
z rozpuky pozichnuło trahiczne misto Ł'wiw,
mow her tajemnyj radnyk nad arkuszem reljaciji:
odyn trupacz, twoch szofniriw, kilkoch ropitnykiw.
Zibrały wdowam na swiczky, a materjam na liky.
Ditej zabrały w internat na wułycju Syrit.
Na pomynkach bujała czerń i mandriwni kaliky
i hupaw kuksamy o bruk uwes' kaliczyj rid
(i kożen czesno jiw, i pyw, i płakaw jak umiw:
pohyb trubacz, dwoch żowniriw, kilkoch robitnykiw).
Pochowani pid weżeju, wony wwijszły w komory,
de switło mre i twerdne krow, de wże ne czuty z t'my,
jak na majdanach i w szynkach rewe żytejs'ke more.
Tam insze switło – i wono bilije nad kist'my.
Wony zijszły w pidzemnu chłań, nemowby w insze misto, –
jich ne łjubyły na zemli j zabuły sered chmar.
Iszow poperedu trubacz. Win duw natchnenno j czysto –
tak niby ne trubu trymaw, a wohnjanyj lichtar.
Koły ż posmertni oczi w nych zitliły, mow odeża,
Wony zljahły na dno kamiń – płecze koło płecza,
Łysz ne whawaw, jak dżereło, i wyrostaw, jak weża,
Tajemnyj i chrypkyj syhnał – widozwa trubacza.