Wykonawca: Mertwyj piweń
Słowa: Юрій Андрухович | Muzyka: Мертвий півень |
Ja pomru w Paryżi...
Sesar Waljecho.
My pomrem ne w Paryżi...
Natałka Biłocerkiwec'.
My pomrem ne w Paryżi, bo my wzahali ne pomremo,
a jakszczo my pomrem, to w Paryżi, tak samo, jak i
w Holiwudi, Honkonzi, Żenewi, Jaremczi, San-Remo.
Pislja nas bude more porożnich pljaszok pid stołom na sudi.
Ce ż jake neposylne służinnja na błaho pospilstwa!
Zahanjaty poeziji pruteń u dupu dobi,
małjuwaty swij herb na rozhawkanych pyskach debilstwa,
rozważaty partijciw, patrycijiw i kej-dżi-bi.
Nas narod ne zabude. Nam pam’jatnyk bude. U Ł'wowi –
I tak samo na wsich postamentach i tronach zemnych.
"Neborak! Irwanec'! I szcze otoj tretij... A chto win?" –
zapytaje znenac'ka odyn iz turystiw durnych.
Ja b jomu widpowiw! Ja jomu widpowim uże zaraz:
ach ty, tełepnju, bewzju, duryło i skurwyj ty syn!
Nas na cokoli troje – czetwertyj na cokoli Fałos
(ce, zdajet'sja, fiłosof takyj dawńohrec'kyj odyn).
I nawiky zastyhnemo my w bożewilnomu Ł'wowi –
pered Opernym, w centri. Prospekt Bu-Ba-Bu mow rika!
I chłopczys'ka wnoczi małjuwatymut' chrin na Saszkowi,
i nebesna worona obkrapaje Neboraka.