Bidne dytynstwo i postijni wytraty
Widczuttja take nacze tebe posadyły za graty
Nam by ce soło dohraty, a tam bude nowyj sjużet
W jakomu za cil bude nowyj ob’jekt

Wsim potriben respekt, ałe, szczo oznaczaje ce słowo
Wsim potribna meta, ałe żyty zarady jakoji
Sylikon na estradi i hłazur po tiwi
Cej swit ne idealnyj, cej swit ne prostyj

I zwirjaczyj instynkt peremahaje kwartały
I żadoba łjuds'ka swojeji miry ne znaje
Urjad wsim obicjaje prezydent je harant
Wełyki pobory i minimalnyj okład

W prodażu je konfiskat i rusznyci naboji
Skilky maje buty prołyto na cij zemli iszcze krowi
Tut ne dijut' zakony, tut widsutni prawa
Osobystyj hamanec' i łysze prawda swoja

Szczo ce za pokolinnja, swit porożnich i pustych
Swit bajdużych i bożewilnych, swit obezdołenych i złych
I, jak znajty meni spasinnja, chto dopomoże rozibratysja w bidi
Potribne wirne prowydinnja, czysti dumky

Z kożnym rokom wse bilsze rozumiju swojich bat'kiw
Jaki każut', synku, ce krajina slipych
Łasych na czuże i widkrytych na zdyrstwo
De tałanowyti ne potrapljat' u ministry

Tut kożen sam za sebe, joho chata z kraju
Win wyriszuje za sebe, dolja inszych ne cikawyt'
Ce suspilstwo narodżuje chyżych wowkiw
Ce suspilstwo wychowuje w sobi worohiw

Tut potriben Supermen, Betmen i Robin
Potribni superheroji w kożnomu rajoni
Ałe w seredyni nas złodij potrebuje pożywy
I joho w sobi zupynyty my powynni

Łjudy des' tam na Wołyni i zwyczajni szachtari
Łjudy na Polissi i łjudy kryms'koji zemli
Cej chip-chop dlja wułyc', cej chip-chop dlja mas
Bez jaskrawych straziw i żodnych prykras