Wykonawca: Choczu SzczE!
Może ce łysz son, szczo
snyt'sja Ta nawkoło temna w’jaznycja.
Obrysy wtraczajut' łycja,
Czas nenacze znowu zupynywsja.
Sered teroru nema dorohy whoru,
Wsi my aktory i szcze wczora roli rozpysała dolja.
Promynajut' dni, promynajut' noczi
Ja dywłjus' ta ne baczat' oczi,
Czas widtoczuje idealnyj złoczyn
W hustyj otruty rozczyn.
Dni ci, mow po nytci, widlitajut' w nebo, nacze ptyci
Nyci łjudy ne cinujut' ce, formujut'sja w rujiny ci.
Potrapljajut' pid prycił,
Peretworjujut'sja w pył, ułamky sył.
Zapownjujut' probił nawpił
Rozbywajut', styrajut'.
Wsi dumky wedut' do suti,
Ałe jich tak ważko zbahnuty,
Koły stojisz w hłuchomu kuti,
Bo najhirszyj złoczyn kojisz ty!
Pryspiw:
Kriz' temni chmary, rozżenu wsi czary.
Dokładu usich zusyl, szczoby włuczyty u cil.
Sered tumanu u misci obmanu,
Na perechresti prawdy i brechni
Zabłukały my u cij hri...
Koły w porożńomu zali łunajut' zwuky ziw’jali,
A w orkestrowij jami załyszajut'sja łysz ti, chto zajwi
Wiołonczel poczynaje partiju mono w hami,
Mi minor rujnuje ce koło, łyszajet'sja tilky fon.
Newdali buły bytwy, nezdobuti buły peremohy widtodi,
Trymajuczysja mody sud pozbawyw hołownoji roli i ne daw swobody.
Złoczyn czy zakon, prawda czy brechnja rujnujet'sja dumkamy
Wse, na żal, ne son ce, ałe takoż ne żyttja.
Pryspiw
Moja jedyna zbroja,
Szljach, jakym idu z toboju
Ne wertajuczys' nazad,
Prolitaju iskroju.
I za stinoju czuju kroky, szczo stychajut'
My żywemo, doky pam’jatajut' nas
Poky syły ne zhasły, obchodżu wsi pastky,
I załyszajuczy pozadu wsi neharazdy.
Zdajet'sja, szczos' wseredyni rujnuje osnownu łanku
Ta jakszczo ce son rozbudy na switanku.
Pryspiw