Wykonawca: Kołos
Żinka. Zapach twij pam’jataje cej pidwikonnyk.
Kożen twij slid widbytyj rubcem na tili mojeji duszi.
Z tebe ja wyjszow, do tebe pryjszow i widijdu z toboju,
I wże neważływo… czy z mene pysatymut' wirszi,
czy ja prorostu u wirszi.
Żinka. Ja twij kapitan po morjach błyskawycznych padiń i pidjomiw.
Twoje alter eho u switli wsich tych, chto pustiszyj za lid nawesni.
I sotni tremkych ekspedycij po zakutkach
twoho hładeńkoho tiła,
I wże neważływo... czy ja w cju sekundu u tebe,
Czy ty u nastupnu po wucha pohruznesz w meni.
Żinka. Z toboju roky jak chwyłyny j chwyłyny trywalistju w wicznist'.
Spłetinnja bezmeżnych kontrastiw na tili
epochy doslidżeń krystaliw pisku.
My wywczyły wse, my distałysja dna,
my torknułys' dołonjamy neba.
I wże neważływo... szczo j dosi nichto ne skazaw,
szczo piznaw tebe pownistju... dyku i chtywu taku.
Żinka. I palci twoji dowedut' mene wkotre
do smerti j ne znaju
Czy znajdu słowa czy słowa tebe znajdut' taku i szcze raz...
Ty zranku płanetu z zirkamy iz nih jim na hołowu stawysz,
I wże neważływo... szczo błyżcze do noczi ws'oho łysze dekilka fraz
Tebe u rum’janec' krywawyj żburnut' i ty młosno roztanesz,
I temiń schowaje moju wicznu bojazń, moji nestijki 25-t',
Do tebe prychodysz, żywesz u tobi,
u tobi do switanku wczerhowe wmyrajesz,
I bilsz neważływa skinczennist' i te,
szczo do tebe wże nowi łetjat'