Wykonawca: Tatchagata
Słowa: Орест Криса | Muzyka: Татхаґата |
Żyw na switi chłopczyk,
dobryj i wrodływyj,
u małeńkim domi
z soneczkom w wikni.
Soneczko swityło,
a dytja radiło,
i w żytti ne znało
horja i bidy.
Maty rano wstane,
syna nahoduje,
i wiz'me na ruky:
bacz bezcinnyj skarb.
A dytja smijet'sja,
mow strumoczok lljet'sja,
i ciłuje mamu,
i w ruci ruka.
I żyły w cim domi
złahoda i szczastja.
Łjudy dywuwałys'
czudo ne sim’ja.
Maty pracjuwała
syn dawaw jij syły j szczastja.
Maty pewno znała, maje dywneje dytja.
Pidrostaw chłopczyna,
maw tałant czymałyj,
bacz składaw piseń win,
dobrych i sumnych.
Prychodyły łjudy,
słuchały dywyłys',
płakały smijałys',
dali sobi jszły.
I piszły rozmowy
po ciłomu switi,
pro czudesni pisni,
szczo jich spiwaw junak.
I z usich usjudiw
prychodyły łjudy,
i z łjud'my posłuchaty
pryjszow nimyj burłak.
I poczuwszy pisni,
zahoriłas' nenawyst',
zapałała zazdrist'
do dywnoho tworcja.
U bezłjudnim misci,
nahostryw noża win,
i odnoji noczi, stałasja bida.
Maty zbożewoliła,
syna pochowały.
Łjudy dowho płakały,
a potim rozijszłys'.
Ta pisni czudesni,
do teper spiwajut' łjudy,
i z pisnjamy tymy
doteper miż nas junak.