Wykonawca: Hucuł Kalipso
Tufli "aładiny", szkirjanyj pidżak,
Jidu ja na busi – ja krutyj czuwak.
Na ruci peczatka, na szyji cepura –
Za ce mene szanuje horods'ka bratwa.
Wsi pacany znajomi – kompanija błatna,
Torhujem na bazari – my reket-hanstjera! Hanstjera!
My reket-hanstjera! Hanstjera!
My reket-hanstjera! Hanstjera!
Odnoho razu w misto na Pruti
Pryjichały bandity – wony mały na meti
Probyty wsi rozkłady, szczob pid sebe wse pidm’jaty
I kowdru obszczakowu w swij bik peresuwaty.
Nastrojeni serjozno ti pacany buły:
Kazały, szczo łjuboho pirwut' na katrany.
Usi wony oditi w kostjumy "adidas",
W kyszenjach pistołety, mobiłky napokaz.
Toż ja kazaw tobi – to reket-hanstjera! Hanstjera!
To reket-hanstjera! Hanstjera!
Toż ja kazaw tobi – to reket-hanstjera! Hanstjera!
Żyttja sami naprjahy, ja jidu po diłach
Jakyjs' mudak na dżypi peredi mniju wstrjah.
Jomu ja posyhnaływ – win pałec' pokazaw,
I tym nezhrabnym żestom żyttja sobi zpsuwaw. (waw-wau)
Ja byw joho u hrudy i baczyw te obłyczczja,
Jake meni kryczało, szczo pacaniw pokłycze.
A ja pytawsja tryczi: "Czi faczi, czołowicze?!" *
"Czi faczi, czołowicze?!"
Osinnje sonce sjaje, pade pożowkłyj łyst,
U likars'kych żurnałach łysz foto zberehłys'.
Bo nawit' ne zdohaduwałys' czotyry tych orła,
Jaka potużna syła w słowach otych buła.
Koły pytaw toj tryczi: "Czy faczi, czołowicze?"
To cym win resztu bandy psychiczno pokaliczyw.
Jim stało zrozumiło, szczo tut je ne kurort:
Put'owka sy skinczyła – pora w aeroport.
"Czi faczi, czołowicze?!" Pora w aeroport!
"Czi faczi, czołowicze?!" Pora w aeroport! Aeroport!
"Czi faczi, czołowicze?!" Pora w aeroport!
"Czi faczi, czołowicze?!" Pora w aeroport! Aeroport!