Wykonawca: Orkestr Cze
Słowa: Сергій Жадан |
Wlitku, koły nahriwajut'sja obruczky j nihti
na palcjach czołowikiw w prywokzalnych hoteljach,
i w sutinkach dity z nowobudow
do serdec' prytyskajut' czorni futbolni m’jaczi;
w temrjawi, koły wydychajet'sja u wynarnjach rożewe wyno,
powilnyj, niby słymak, potjah na Budapeszt,
zapyłenyj i łamkyj projiżdżaje pid misjacem.
Pomerszy odnoho razu, ty prodowżujesz szljach
czerez niczni dwory i pomiczajesz, jak
smert' trymaje w rukach m’jatni cukerky
i rozdaje jich ditjam na prywokzalnych pustyszczach.
Wlitku, koły wywertajet'sja tepła pidkładka żyttja,
koły rozbywajut'sja małolitrażky koloru twojeji hubnoji pomady,
z domu wychodyt' staryj aptekar,
kotryj likuje wsich aspirynom kożnoho dnja,
hrajuczy zi smertju w jakus' newidomu hru;
żyttja ne pocznet'sja bez tebe – smijut'sja żinky na płoszczi,
żyty znaczyt' pomerty – skażut' tobi odynoki kur’jery,
jaki perenosjat' w napłecznykach suchi nebesa.
Pomerszy odnoho razu, ty widstupajesz w tiń
i dywyszsja, jak twoje tiło bezporadno szukaje
tebe samoho miż stebeł hustoji trawy;
pomerszy posered lita,
obirwawszys' na łynwach, natjahnutych łystonoszamy,
duszi pomerłych, nacze czipkyj derewij,
prorizajut' w powitri swoji wertykali.
Sprobuj, koły wże znatymesz jak,
sprobuj, wyrwy mene z nicznoho nutra krajiny,
wyrwy z newydymych wytjażok w nebi,
jakymy do nas prochodyt' łjubow.
Chto pereszkodyt', chto wyżene, diwczynko,
komach i duchiw iz twoho tiła?
Pid litnim nebom nasza z toboju zemlja
tak szczemko pachne szczolita misjacem i byntamy.
...Po smerti stupywszy piwkroku wbik,
baczysz kriz' szwy u powitri,
jak tajemni kinomechaniky sproektowujut'
na twoje tiło
wełykyj nebesnyj kinematohraf,
szczoby na switło joho łetiły
duszi pokijnykiw
i smarahdowi tini żukiw...