Panowe, ja na biłyj swit z’jawywsja
Krasywo prokryczawszy notu lja,
I szczob muzycznyj dar ne zahubywsja
W muzycznu szkołu mama widdała
W dwori wże zranku wereszczały dity,
A ja na kontrabasi hamy wczyw,
Bażaw jomu hority i zhority,
Ta mamu obrażaty ne chotiw.

Pryspiw:
Matusju, mamo, ti kljati hamy
I ti uroky ja szcze zhaduwaw ne raz
Zate s'ohodni ja wdjacznyj, mami
Za cej prostyj, stareńkyj kontrabas.

Roky, moji jak noty prolitały,
Ja struny rwaw, i płakaw ja ne raz,
Diwczat w pid’jizdach druzi prytyskały,
A ja styskaw w obijmach kontrabas.
Zate teper pro mene pysze presa,
A szcze w żytti moja zminyłas' rol
Spiwajuczy znajszow swoju pryncesu,
I sam teper – jak minimum Korol!

Pryspiw