Wijut' witry po dołynach, dyko zawywajuczy,
Tak żinoczky ubywałys' po swojich pryczynach.
Jak hora iszła na horu, suwora rozmowa,
Dymci-drymci, hoj-cja-cja.

Chłopci-mopci rozwodyły, polityczne wrażennja
I traktory wywodyły w połe na rozbory.
Ot todi i wyjszło smiszno, połychała zorja,
Dymci-drymci, hoj-cja-cja.

Oj, na hori – dwi topoli, a miż nymy – chłopci,
Spiłkuwałys', spereczałys', powbywałys' – Hop-cja!

Na dachu sydyt' zozulja ta kuje na chłopci,
Wbyły ptacha kamenjukoj – wsim nastała Hop-cja!

Jide Łida na roweri, a za neju chłopci,
Łancjuhamy po mordjakam nadawała, Hop-cja!

Poza barom do Tamary załycjałys' chłopci,
Popid koriń jim Tamara widirwała Hop-cja!

Ty Taras i ja Taras, kołorytni chłopci,
Pidem zawtra do Panasa na huljanku Hop-cja!

U naturi do mentury zahornuły chłopci,
Po peczinkam szanuwały czobotamy, Hop-cja!
Oce dobre pohuljały na wesiłli wczora!