Custom Search

Budni i bytowucha

Wykonawca: WulFF

ukrainian flag Bigger font | Smaller font



1.
Aaa, nadojiło, kładu w stił mobilnyj
Naczalnyk nyje "poza zonoju, ty tak potribnyj"
Dzwonyt' znowu drużyna – "Maks, nema produktiw"
Klijent, titka, druzi, stij ce hłuchyj kut
Budni tak nepomitno, tak monotonno
Ałe stabilno rozczynjajut' żyttja w bezodni
Kałendar zakryw, widkryw – nema piwroku
A ja bez widpustky wże bilsze niż try roky
Dywłjusja na inszych, w nych je zawżdy prosti riszennja
I żywut', ne tużat' wony w umowach nynisznich
A pry pidnjatti kwartpłaty – zakryju chatu
I peresełjusja w pidwał – nema hroszej płatyty
Doweły krajinu kłouny i ja b staw Konanom
Szczo neperemożno meczem zrubuje hołowy
I de ci hrupy promo, szczo w nas schożi na porno
Ne w modi własni repery – sydjat' w mistach po norach

Pryspiw:
Dni sirymy chmaramy teczut' powilno
W monotonnych budnjach my newilnyky
Łjudy, nemow roboty, z widkrytym rotom
Rutyna na roboti, dodomu j tak postijno (wes' kupłet – 2)

2.
Wczora katastrofa, pralna maszyna wmerła
A ja ne ełektryk, ne majster i ne feja
Indykator, mow skażenyj, indykuje pomyłku
A ja jak indyk sydżu i u korpus stukaju
Kljata ełektronika, biłyj, hasz i ponika
Budut' iz Kytaju skoro – ja wam howorju
Radyj, szczo santechnika bilsz-mensz na nowij chati
Jakszczo ty santechnik, stuczys' meni w kontakt
Zmiszuwacz, prokładka, mołotok, szurupy
Do simejnoho żyttja ne popadały w ruky
A teper tudy-sjudy, jak szarik w sportłoto
I nemożływo wyrwatys' z połonu, otak-to
Zasynaje misto, taczky, taksi z chaczikamy
Bahati chłopczyky, bałkon, saby, chip-chapczyk
Truba ne zływaje, wse insze parałelno
Załysz sobi paroli, zamuty i padjelnikiw

Pryspiw

3.
Chtos' puskaje sopli, chtos' zasmahaje topłes
W kohos' pywnyj żywit zamist' prużńoho torsu
Odrużenyj, drużyna iz towstymy nohamy
Obwysłymy hrud'my, ałe bahata ta madam
Wweczeri futboł, banka pywa, paczka czipsiw
Wyhuljaty mopsa i w mers u własnyj ofis
Kochanka-sekretarka, pislja kołedżu cukerka
Krasywa taka diwczyna i czort iz tabakerky
De toj misjac' dlja zakochanych u mehapolisi?
Biżut' czysta dniw prostroczenych, potjah, kołesy
Obicjanky i ziznannja – zaw’jażu iz muzykoju
W kohos' czariwna muza, w mene – czorna meduza
Tilka prawda – fata mriji zabrudnena
Ce jak mińjet na studiji za trysta rublikiw
Dotorknys' swjatoho ta prodani ti oczi
Tut widczaj, porożnecza j wira czysta, jak krasa diwocza

Pryspiw




Share on Facebook