Oj kotyłos' soneczko ta j po połju
Sypało prominczykamy nawkoło
Sypało prominczykamy Jaryło
Rozkydało po zemli swoje tiło
Wyrosła z prominnja toho pszenycja
Promenem do promenja kołosyt'sja
Wyrosły syny i wyrosły kwity
Prokydajsja, brate – czas bahatity

Budemo z toboju zawżdy my, brate
Teje zołote prominnja zbyraty
Wiryty u szczos', kohos' obijmaty
Hej
I ne dywljaczys' na pit, mozoli i wtomu
Budemo radity soneczku zołotomu
Budemo radity soneczku, brate
Hej

Promajnuły lita i wse teper inaksze
Nam dawno ne treba toho szczo treba buło zawsze
Zapyłyłys' serce i wira u tełeefirach
U widmowach rozmowach, na zjomnych kwartyrach
Ne cikawi nam wirnosti prysjahy
Bez riznyci nam jakoho koloru stjahy
Ni łjubowi ne treba, ni rozuminnja
Prosto dajte szcze bilsze, szcze bilsze prominnja

Mij brate
Budem zołote prominnja zbyraty
Pid widsotky u komory składaty
Hej
Je odne "ałe", ta szczo nam do toho
Mało nam teper wże soneczka zołotoho
Mało nam dawno wże soneczka, brate
Hej

Za swit wstały, ne spały, iszły, zbyrały
Wołoczyły, kotyły, suszyły, perebyrały
Zakydały-kłały na płeczi, a potim – w kopy
Schamenysja, brate, dywys', szczo ż my z toboju robym
Ozyrnysja, brate, dowkoła tak bahato switła
Nam daruje soneczko szczodeń nowe sribło
Ałe ty wse pchajesz i pchajesz, i pchajesz u kyszenju
Szczo ż todi mabut' i ja wiz'mu iszcze żmenju