Wykonawca: Lil Duk
Ja rodyłsja w horode, pod swet zwezdi,
W dewjanostie hoda, tam, hde bednost' y hroza,
Tam, hde smert'ju prawjat dety, tam, hde łjudy umyrały,
Ych rezały nożamy, y prosto zabiwały.
Wremena menjałys', menja sud'ba weła wpered,
Mne tak kazałos', czto эto bił perepłet.
Ja ne znał czto dełat', ubehał wsehda,
Łybo dykaja yhra, ostanowyła wnow' menja.
No hod spustja, ja wse naczeł ponymat',
Czto ne budet w żyzny tak, kak chotełos' mne tohda.
Prosto nado biło mne, porańsze wstat' s kołen,
Y ydty po dorożke, эtych hrjaznich peremen.
No ja dalsze mecztał, a żyzny dumat' prodołżał,
Mne chotełos' bit' wełykym, y ne bit' zabitim.
No teper' ja s wamy, ob odnom proszu,
Pomnyte menja, ne zabiwajte nykohda.
Menja zowut, Łył Duk, ja naczynał sprosta,
Nauczyłsja derżat', ja w ruke stwoła.
Ne ubywał nykohda, prosto mest' sweła,
Możet, znaju czto wibyrał, эtot put' dlja sebja.
Możet biło tjażeło, ja ne choteł sdawat'sja,
Prosto s każdim dnem, ja naczynał tohda bojat'sja.
Uchodył wsehda, no nadeżda żyła,
Uczyła ne dawat'sja y wsehda podnymat'sja.
Wse mosti tohda razbył, no o błyzkych ne zabył,
Ne żałeju ny o czem, ja menjałsja s każdim dnem.
Skwoz' stradańja y peczały, ja wyżu perewał,
S każdoj nowoj strokoj, ja wse czaszcze wzdichał.
Wed' pojmyte wi menja, ja ne takoj kak wse,
Y projdut wremena, ja dokażu эto wsem.
A poka na perekrestke sudeb, padaet zwezda,
Ja wam howorju, wi ne zabudete menja.