Wykonawca: Widczuttja.Tyszi
Wse, rozirwane wse, zrujnowane wszczent –
Toj samyj moment, koły znykaje nebo.
My dijszły do wesny z toboju udwoch,
Łyszywsja łysz krok – j my wyszcze schemy.
Tam, wse buło łysz tam, miż zibhanych meż
I temrjawa też prostrełyt' skronju
Swit znykaje pid lid, bez zajwych zusyl
Szlifujesz swij styl podaczi bołju...
Styraju i spałjuju, łyszaju miż namy łysz popił, ne bijsja, zażdy
Ja wse możu poczuty, wse możu probaczyty, ja bojusja, szczo ce wse nazawżdy
U promenjach wse znykaje, i ja wtraczaju zir
I w soncja tebe ne maje, ty łynesz wyszcze hir
Ja żodnych sliw ne wartyj, chocz sprobuj – pojasny
Powir, my budem razom dopoky ja baczu sny...
Nicz zaslipłjuje, nicz łyszaje bez sliw
Znajomyj motyw prorwe sudyny.
Strach wid krapel w rukach, wid słabosti w nych
Powir, ja ne psych, ja prosto dywnyj.
Bil, b’jet'sja mij bil, dwiczi u takt,
Spryjmaju jak fakt z widłunnjam podych.
Znow słuchaju krow, tremtinnja w słowach,
I kłynyt' w dumkach – ja sobi woroh.
Zwuk stikaje do ruk – rozpeczena rtut'
Spotworjuje sut' mojeji wtraty.
Czas, szczo wynyszczyw nas, w dołonjach nesu
Toboju zasudżenyj do straty...
Promeni
Nawesni
Ja u nych zażywo zhorjaju,
Bołju snih –
Ja ne zmih
Żyty de ja tebe ne maju...