Wykonawca: Klinika
Dity meczej, dity wicznych rozłuk,
Asterojidy trajektoriji smerti –
Naszi ruky zawżdy
Rozhribatymut' popił,
Naszi oczi wiczno
Szukatymut' switło
Żyttjedajnych switiw
I prełjudij łjubowi
Sered wułyc' nicznych
U sjajwi neonowych łamp.
A u naszych switach
Nemaje nasylstwa,
U naszych switach
Nemaje wijny,
I tomu my wilni
U swojemu misti
Chocza b u meżach
Swojeji duszi.
Czomu ż nasz swit
Tak żorstoko nimyj?!
Tomu szczo joho
Buduwały raby
Z ahonistycznym widczuttjam realnosti,
Bez pidstaw, bez opory j mety.
Swit trymaje
Odwiczne bażannja
Jednatysja tiłom,
Jednatys' duszeju,
Ta łjubow i rabstwo
Ne buwajut' razom,
Żywi merci!
Wam c'oho ne zbahnuty...
Ostannja kraplja,
Zanadto ważka,
Zirwałas' unyz,
I zdryhnułas' płaneta.
Zostałys' łysz my
Na mertwij zemli,
Bilsz nemaje nikoho,
Bilsz nemaje wijny.
Dzweniw łancjuhamy
Prywyd rozłuky
Zi szczastjam zemnym,
Zi swojim majbuttjam –
Zakłykaw naszi duszi
Do jednannja zi switłom,
Z Duchom Swjatym,
U wiczne żyttja...
I sywym pir’jam
Doszcz padaw na zemłju,
Osinńoho neba
Pałała bezodnja –
Epocha rabstwa,
Epocha strachu,
Obpaływszy kryła,
Wpała s'ohodni.